Diabetyk na karkonoskim szlaku

Summary

Minąłem wieś i wszedłem do lasu. Tutaj trwała połowa wędrówki. Kto chce niech nie wierzy ale poza wsią nie spotkałem nikogo na trasie. W głowie miałem tylko wczorajsze słowa Tomka, że kiedy tam trenował bieg pewnego razu drogę przeciął mu wielki dzik. Trochę żałowałem, że nie wziąłem na spacer psa. Ale cóż, do przodu 😊

Wakacje spędzamy u kochanej Teściowej w Karkonoszach obok Kamiennej Góry. Stąd już rzut kamieniem do granicy i Pec pod Snezkou skąd wyciągiem krzesełkowym można wyjechać na szczyt Śnieżki, blisko do Karpacza i pięknej Samotni. Krótko mówiąc piękny kawałek polskiej ziemi. Na wschód Góry Stołowe, a tam Szczeliniec – jedno z najbardziej malowniczych miejsc, które widziałem.

Ale dzisiaj ja lokalnie. Powtórzyłem trasę, którą wczoraj przeszedłem ze wspaniałymi Moniką i Tomkiem. Muszę wspomnieć, że mniej więcej trzy miesiące temu wziąłem się za siebie i średnio trzy razy w tygodniu maszerowałem ok. 5 kilometrów po Lesie Kabackim. Z marszu na marsz czas wędrówki był coraz krótszy. A więc zaprawę mam.

Dzisiaj wystartowałem na trasę Sześciu Dróg. Dexcom G6 na starcie oscylował w granicach 145 mg/dl. Ta warszawska zaprawa spowodowała, że podczas wysiłku nie mam już takich gwałtownych spadków.

Minąłem wieś i wszedłem do lasu. Tutaj trwała połowa wędrówki. Kto chce niech nie wierzy ale poza wsią nie spotkałem nikogo na trasie. W głowie miałem tylko wczorajsze słowa Tomka, że kiedy tam trenował bieg pewnego razu drogę przeciął mu wielki dzik. Trochę żałowałem, że nie wziąłem na spacer psa. Ale cóż, do przodu 😊

Wczoraj zbieraliśmy jagody i maliny więc spacer trwał ponad dwie godziny. Dzisiaj tylko wędrowałem i trasa zajęła mi 01:37:19. Przebyty dystans to 8,63 km. Na mecie cukier 92 mg/dl.

Umieszczam kilka zdjęć z tego malowniczego zakątku Polski. Kiedy za granicę? Kiedyś 😊

Diabetyk i ruch

Warto przeczytać